Wawel tętni życiem

15 września 2023

O Wawelu otwartym dla wszystkich i wciąż zaskakującym nowymi, pełnymi rozmachu przedsięwzięciami opowiada prof. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu.

Rozmawiała Katarzyna Kachel

Katarzyna Kachel: Ile potrzeba czasu, by zwiedzić cały Wawel?

Andrzej Betlej: Nie uwzględniając katedry, która formalnie nie jest częścią muzeum – minimum pięć godzin, choć mam na swoim koncie rekordy, do których zaliczam obejrzenie Skarbca Koronnego w ciągu siedmiu minut. Ale zwiedzając uczciwie, zatrzymując się przy każdym obiekcie na dłużej, by przeczytać choćby podpis wystawowy, trzeba zarezerwować sobie dobrych kilka godzin. Nasza oferta jest jednak różnorodna, każdy znajdzie tu coś odpowiedniego i wartościowego dla siebie, każda wystawa jest skrojona pod indywidualnego odbiorcę. Dla jednego będzie to cieszący się niesłabnącą popularnością Skarbiec Koronny nowoczesna bardzo klarowna i mądra wystawa, dla drugiego Reprezentacyjne Komnaty Królewskie czy Ekspresja. Lwowska rzeźba rokokowa – spektakularna i przygotowana w niezwykle krótkim czasie ekspozycja dzieł z owładniętej wojną Ukrainy. W tej różnorodności upatruję między innymi źródła sukcesu całego wawelskiego zespołu i kolejnych rekordów frekwencyjnych, które, trzeba pamiętać, mają pewną nieprzekraczalną granicę. Wnętrza Wawelu nie są bowiem wnętrzami galeryjnymi, ale oryginalnymi historycznymi przestrzeniami zamkowymi, bez mechanicznej wentylacji, bo o niej królowie akurat nie pomyśleli. Mamy jasno sprecyzowane limity konserwatorskie, które narzucają nam standardy zachowań i udostępniania całkiem od nas niezależne. Gdybyśmy wpuścili jednego roku na Wawel cztery miliony widzów, w kolejnym musielibyśmy Zamek zamknąć, bo stan obiektów przechowywanych na ekspozycjach pogorszyłby się diametralnie.

Ich liczba się powiększa. W tym roku do wawelskiej kolekcji dołączyły dzieła między innymi Tycjana i Brueghla, podobno docierają kolejne. Czym się kierujecie przy zakupie?

To prawda, Wawel nabiera rozpędu. Zakupiliśmy Alegorię miłości Tycjana, Łódź Charona Jana II Brueghla, Dianę i Kallisto Parisa Bordona, Portret Jakuba Ludwika Sobieskiego François de Troy. Na Zamek wróciła także kolejna strata wojenna: Lekcja rysunku Jana Mauritsa Quinkhardta. Wszystkie zostały pokazane po raz pierwszy podczas Nocy Muzeów, i są to iście królewskie dzieła, unikatowe i znaczące dla całej wawelskiej kolekcji. Wszystkie nowe nabytki można oglądać na stałych ekspozycjach, bo zgodnie z naszą filozofią kupujemy tylko to, co możemy pokazać od razu lub w niedalekiej przyszłości. Wawel jest modny i wciąż odkrywany na nowo, to zbyt ważne miejsce, by ukrywać jego bogactwo przed światem, a dzieła chować w magazynach. By zwiększyć dostępność wprowadziliśmy bilet rodzinny, który jest kolejną z wielu ofert zwiększającą naszą otwartość. Ze względu na wagę i rangę Wawel zasługuje na dzieła najwybitniejsze, dlatego wśród nowych nabytków, którymi wkrótce będziemy się chwalić, znajdzie się pejzaż Jana II Brueghla, niewielkie, ale znaczące arcydzieło poszerzające kolekcję.
Przy jej budowaniu i uzupełnianiu kierujemy się takimi pryncypiami, jak waga artystyczna, atrakcyjność dzieła i komplementarność w stosunku do posiadanych zbiorów. Na pierwszym miejscu stawiamy na obiekty związane z władcami, królami Rzeczpospolitej i takie, które odnoszą się do historii zarówno rezydencji wawelskiej, jak i Rzeczpospolitej. Jeśli nabywamy obrazy tak wybitnych artystów jak Tycjan czy Brueghel, to dlatego, że to malarze, których płótna wisiały na Wawelu. Ich dzieła stanowią kanwę do opowieści o kolekcjonerstwie i znawstwie sztuki władców polskich. Wytrawnymi kolekcjonerami byli zarówno Zygmunt Stary, Zygmunt II August czy Zygmunt III Waza. Jagiellonowie jako fundatorzy nie ustępowali formatem najwybitniejszym mecenasom sztuki wśród władców Europy.

I to właśnie Jagiellonom będzie poświęcona wielka ekspozycja, o której już jest głośno, Obraz złotego wieku. Co ją wyróżnia?

To najpełniejsza panorama sztuki ostatnich Jagiellonów, jaka kiedykolwiek została pokazana w Polsce, a także obraz najlepszego okresu artystycznego w dziejach Rzeczpospolitej. Odwołujemy się nią do tradycji wielkich wystaw, które sławiły Wawel, jak Sztuka dworu Wazów w Polsce, ekspozycja upamiętniająca odsiecz wiedeńską, jubileuszowy Wawel 1000–2000 czy Na znak świetnego zwycięstwa (2010) i Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921.
Będzie to kolejna wystawa totalna obejmująca wszystkie piętra Zamku. Za sprawą kilkuset dzieł sprowadzonych z całego świata przedstawiamy szeroki przegląd kultury rozkwitającej na rozległym terytorium Korony i Litwy, a dzięki nowoczesnej scenografii widz lepiej zrozumie prezentowane dzieła. Dzięki temu wystawa kreuje wyobrażenie sztuki dworu nie tylko na Wawelu czy w Krakowie, ale w całej Rzeczpospolitej. Uświadamiamy sobie różnorodność kultury ostatnich Jagiellonów, która rodziła się na styku wielu tradycji, była wzbogacana tak wpływami ze Wschodu, jak i transferami artystycznymi z Zachodu. Myślę, że to prezentacja, która szeroko otwiera oczy na ogrom, bogactwo, wielokulturowość, wielowyznaniowość Rzeczpospolitej.

To zwrot w przeszłość, który pokazuje, z jakich tradycji czerpiemy?

Tak, i jeśli jeszcze gdzieś funkcjonuje podział na Europę Wschodnią i Europę Zachodnią, wystawa ta jasno pokazuje, że zawsze byliśmy w centrum i braliśmy udział w najważniejszych wydarzeniach ówczesnego świata. Że nasza kultura jest nierozerwalnie związana z kulturą Europy. Co ważne i znaczące, obrazy prezentujemy w naturalnej scenerii rezydencji królewskiej, w oryginalnych wnętrzach, w których żyli Zygmunt Stary i Zygmunt II August, wśród oryginalnych detali architektonicznych, stropów i malowideł, które zostały włączone w narrację.
Wierzę również, że sposób eksponowania unikatowych renesansowych głów ze stropu sali Poselskiej zwiedzający zapamiętają do końca życia. Możliwość stanięcia twarzą w twarz z 30 głowami specjalnie wyjętymi na czas wystawy z kasetonów to wydarzenie w iście spektakularnym stylu. Jedna z tych głów pojawi się w różnych formatach, wyjdzie nawet za mury wawelskie w monumentalnej formie. Tak więc z jednej strony będzie to wystawa mocno edukacyjna, dla wszystkich, z drugiej – idealna okazja dla koneserów.
Chciałbym opowiedzieć o każdym z 430 obiektów sprowadzonych z całego świata, które zostaną na niej pokazane, bo są warte osobnych opowieści, ale nie starczyłoby czasu. Dlatego wspomnę choćby o malowidłach i rysunkach łączonych z bardzo ciekawą, a wciąż zagadkową postacią, mianowicie z mieszkającym w Krakowie i malującym dla króla Zygmunta Starego Hansem Dürerem, bratem wielkiego i szeroko znanego Albrechta. Jego prace sprowadziliśmy między innymi z Wenecji, Rzymu, Pragi, Londynu, Paryża, Erlangen. Pokazujemy także ryciny wspaniałego nadwornego złotnika króla Zygmunta Augusta, artysty europejskiej miary – Giovanniego Jacopa Caraglia, które nigdy wcześniej nie były eksponowane.
Wystawa została przygotowana z rozmachem, ale jest on całkowicie adekwatny do rozmachu wawelskiego dworu okresu złotego wieku. I nie użyliśmy tego słowa bezpodstawnie, ale w kontekście mitu wielkiej, różnorodnej, wspaniałej i wieloaspektowej Rzeczpospolitej Jagiellonów. To nas powinno karmić w naszym myśleniu o przeszłości, ale też o tym, jak różnorodne i wspaniałe jest nasze obecne dziedzictwo. Szykujcie się państwo na opowieść, której narrację zrozumie i dziecko, i nastolatek, i osoba dojrzała. Wawel jest dla każdego, a wystawy, które proponujemy, nie mogą być hermetyczne, dlatego tak wielką rolę przywiązujemy do programu edukacyjnego, katalogów czy kontekstowych komiksów, które są adresowane do młodych odbiorców sztuki. Tym razem komiks będzie o Jagiellonach. Zapraszamy na wystawę budującą rangę tego miejsca, zarówno jako symbolu, muzeum, rezydencji kolekcji, ale też miejsca, które jest wspólne dla wszystkich Polaków.

Końcówka tego roku będzie należała do podziemnego Wawelu. Kiedy tam zejdziemy?

Prace trwają i już jesienią tego roku otworzymy wawelskie Lapidarium, czyli podziemną trasę pod wschodnim skrzydłem zamku. To część pierwsza tej imponującej inwestycji. Myślę, że wejście w nieznane dotąd zakamarki zamkowe doskonale wpisuje się w naszą wizję Wawelu jako miejsca dla każdego, dostępnego, otwartego i przyjaznego, gdzie można i trzeba wracać. I Wawel już magnetycznie przyciąga, pokazuje się od podszewki. Nie chcemy go chować, chcemy się nim chwalić. Lapidarium już działa na wyobraźnię, bo jak by nie patrzeć będziemy pierwszym pokoleniem, które zejdzie pod ziemię, dotrze tam, gdzie do tej pory miała wstęp bardzo wąska grupa badaczy. Po raz pierwszy zobaczymy, jak wzniesiono renesansową rezydencję, a dzięki nowej technologii będziemy mieć szansę obejrzeć wcześniejsze budowle i urządzenia gotyckiego zamku. Na Wawelu powstanie także nowoczesny magazyn studyjny poszerzany nieustannie o nowe obiekty, udostępniony zwiedzającym, ale nadal pozostający miejscem pracy muzealników. Wejście na trasę znajdzie się w rejonie Dziedzińca Arkadowego, gdzie zetkniemy się również z ekspozycją o wodzie na Wawelu – w pomieszczeniu sieni studziennej. Zwiedzanie będzie się kończyć w Ogrodach Królewskich. Piwnice, o których teraz rozmawiamy, powstały pięćset lat temu i jest to kolejna przestrzeń, która zostaje oddana zwiedzającym. W ramach drugiej części projektu „Wawel podziemny” szykujemy się do otwarcia wystawy Międzymurze pokazującej dawne fortyfikacje wzgórza wawelskiego – rezerwat archeologiczny, który znajduje się od strony Wisły – dziś niedostępne dla zwiedzających. To będzie wielka wystawa opowiadająca o pradziejach tego wyjątkowego miejsca.

Jeśli mówimy o wyjątkowości Wawelu, co jeszcze go wyróżnia wśród innych rezydencji na świecie?

Najlepiej pokazuje to dziedziniec, gdzie z jednej strony mamy miejsce, które naturalnie przypomina rezydencję użyteczności publicznej, gdzie widoczne są rozwiązania włoskie, rzymskie, wpływy szesnastowiecznych trendów, a z drugiej także rozwiązanie bardzo typowe dla zwyczaju polskiego. Takiego połączenia źródeł inspiracji, przerzutów artystycznych nigdzie indziej nie znajdziemy. I dlatego warto tu być, nie raz i nie dwa, bo Wawel wciąż zaskakuje, i zapewniam – jest nieprzewidywalny.

 Tekst ukazał się w numerze 3/2023 kwartalnika „KrakowCulture”.

***
Andrzej Betlej

fot. Jeremi Dobrzański
Dr hab., historyk sztuki, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor licznych książek i artykułów naukowych. W latach 2012–2016 dyrektor Instytutu Historii Sztuki UJ, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie (2016–2020), gdzie za jego kadencji otwarto nową ekspozycję Muzeum Czartoryskich. Od 2020 roku dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu – Państwowych Zbiorów Sztuki, gdzie otworzył m.in. największą wystawę arrasów i Nowy Skarbiec Koronny. Odznaczony m.in. srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze „Gloria Artis”. 

Katarzyna Kachel

fot. z archiwum autorki
Dziennikarka, redaktorka, współautorka książek i przewodników turystycznych, autorka tekstów do „National Geographic Traveler”, „Dziennika Polskiego”, „Taternika”, miesięcznika „Kraków”. Terapeutka oddechu transmodalnego. Krakowianka z wyboru, podróżniczka, miłośniczka ludzi i opowieści, która z dalekiego świata zawsze wraca pod Wawel. Tu jest jej miejsce.

Więcej

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<