Musica Divina: przed festiwalem

2 sierpnia 2021

Na nowych szlakach

O szansie na zmianę i Josquinie des Prez mówi Łukasz Serwiński.

Barbara Skowrońska: Czym jest Musica Divina – festiwal społeczny?

Łukasz Serwiński: Musica Divina to wydarzenie poświęcone muzyce sakralnej z naciskiem na muzykę dawną. Odkrywamy ją wraz z artystami – staramy się, aby nasz program był skonstruowany z premier lub nowych programów zapraszanych do Krakowa zespołów – sięgamy jednak również po dzieła kompozytorów współczesnych, które dla dawnych utworów są nie tyle kontrą, co kontrapunktem.

Z kolei festiwal społeczny jest naszą nową formułą wynikającą z okoliczności. Niepewność towarzysząca pozyskiwaniu grantów ministerialnych i trudna sytuacja kultury w ogóle w Polsce pandemicznej sprawiły, że nie licząc prywatnych darczyńców, finansowanie Musica Divina nie ma stabilnych podstaw, tym bardziej że festiwal jest niebiletowany i nie przynosi wpływów. Korzystając więc z wzorców europejskich, przede wszystkim brytyjskich, przecieramy szlaki na polskim gruncie: postanowiliśmy oprzeć się na finansowaniu społecznym. Ogłosiliśmy publiczną zbiórkę, mamy już ponad sześćdziesięciu patronów [na dzień 4 czerwca – przyp. red.]. To całkiem sporo, zważywszy że akcja wystartowała niedawno. Postrzegamy tę zmianę jako szansę – na budowanie społeczności wokół festiwalu i osiągnięcie w przyszłości takiej jego formuły, która da nam wolność artystyczną i szerszą perspektywę w planowaniu programu, doborze artystów czy tematu.

Czy to oznacza, że publiczność będzie miała wpływ na to, co dzieje się na festiwalu lub wokół niego?

W tym roku jest jeszcze na to za wcześnie – dopiero zaczynamy kampanię wokół idei festiwalu społecznego. Natomiast zakłada ona oczywiście udział publiczności w konstruowaniu programu. Może się tak stać, gdy wsparcie społeczne osiągnie określony pułap – progiem, który sobie założyliśmy, jest 10 000 zł miesięcznie. Ta kwota pozwoliłaby na organizację przynajmniej dwóch z sześciu koncertów we współpracy z odbiorcami. To słuchacze wówczas zdecydują, który z zaproponowanych przez nas zespołów zaprosić.

Bardzo nam jednak zależy, żeby już teraz wchodzić w tę interakcję i angażować publiczność we współtworzenie Musica Divina w każdym aspekcie. Dlatego prosimy o opinie, jakie materiały powinny towarzyszyć festiwalowi, w jakich mediach powinniśmy się pojawić czy o jakie wydarzenia okołofestiwalowe zadbać. Zdajemy sobie sprawę, że to proces, który musi potrwać, zwłaszcza że jako odbiorcy nie jesteśmy chyba jeszcze przyzwyczajeni, aby angażować się we współtworzenie wydarzeń – myślę, że tu też przecieramy nowe szlaki. Ale już pierwsze próby pokazują, że słuchacze reagują z zainteresowaniem na nasze pytania.

Co czeka nas na Musica Divina – po raz pierwszy na nowym szlaku?

Chcemy w tym roku zrealizować pięć koncertów, których motywem przewodnim będzie postać Josquina des Prez w 500. rocznicę śmierci kompozytora. Ale że Musica Divina rozgrywa się w nieprzypadkowym miejscu – bo Kraków jest przecież stolicą muzyki dawnej – chcemy twórczość Josquina możliwie najściślej powiązać z kontekstem Polski i naszego miasta. Stąd pomysł na wykorzystanie zbiorów pochodzących z archiwów katedry wawelskiej: dzieł twórców krakowskich i polskich współczesnych Josquinowi. Posiłkujemy się serią wydawniczą Musica in Ecclesia Cathedrali Cracoviensi Audita publikowaną przez Musica Iagellonica, w której ukazują się utwory mało znanych polskich kompozytorów: Tomasza Szadka, Marcina Paligona, Krzysztofa Borka czy Walentego Gawary.

Mocnym punktem programu Musica Divina jest wykonanie mszy ze zbiorów wawelskich – Missa Mater Matris Krzysztofa Borka. Świetnie wpasowuje się w motyw główny festiwalu, bo jest adaptacją mszy Josquina des Prez o bliźniaczym tytule Missa Mater Patris. Możemy na jej przykładzie zaobserwować, jak twórczość Josquina przenikała do środowiska krakowskiego i jak wyglądał obieg utworów muzycznych w renesansowej Europie.

Missa Mater Matris nie została dotychczas wykonana współcześnie, bo i jej edycja jest całkiem świeża. Chcemy, żeby w ramach Musica Divina zaprezentował ją – w całości bądź jej fragmenty – brytyjski zespół The Gesualdo Six, który miał wystąpić w Krakowie już w ubiegłym roku. Wtedy się nie udało z powodu pandemii, teraz czynimy więc zadość naszym planom.

The Gesualdo Six, fot. Patrick Allen
The Gesualdo Six, fot. Patrick Allen

Czy w przypadku Missa Mater Matris mamy do czynienia z rodzajem plagiatu?

Nie, nie sądzę, żeby w renesansie tak pojmowano kwestie autorstwa dzieł. Nikt się nie przejmował prawami autorskimi [śmiech], a takie działanie było najprawdopodobniej w pełni honorowane i akceptowane. Powiedziałbym, że to raczej rodzaj opracowania. Są to niemal te same dźwięki – interwencji Borka w materiał muzyczny jest bardzo niewiele. Natomiast musiał on dopasować dzieło Josquina des Prez do aparatu wykonawczego, jakim dysponował. Dlatego przetransponował je do innej tonacji, zrezygnował z głosów żeńskich i dokonał aranżacji na zespół męski – bo takie śpiewały w czasach Borka w katedrze na Wawelu. W zapisie nutowym podobieństwa są więc olbrzymie, ale to nie jest po prostu ten sam utwór, pod którym podpisał się ktoś inny.

Kogo jeszcze usłyszymy na festiwalu w tym roku?

Zaprosiliśmy m.in. zespół Sollazzo Ensemble z siedzibą w Bazylei, ale zrzeszający muzyków z różnych stron Europy, grupę Armonía Concertada z Hiszpanii, a także dobrze znaną już krakowskiej publiczności śpiewaczkę Annę Marię Friman i sopranistkę Helenę Ek, które wystąpią z towarzyszeniem polskiego zespołu wokalnego, który powstanie specjalnie na tę okazję.

Anna Maria Friman, Musica Divina 2019, fot. Kacper Montusiewicz\
Anna Maria Friman, Musica Divina 2019, fot. Kacper Montusiewicz

Kim był patron tegorocznej edycji? Dlaczego dorobek tego franko-flamandzkiego kompozytora – znany i adaptowany nawet w dalekiej Polsce – jest dla nas tak ważny?

Przede wszystkim ze względu na niepodważalną wartość artystyczną. Josquin des Prez wykształcił indywidualny styl, który inspirował kolejne pokolenia. Przypuszcza się, że należał do uczniów innego wielkiego twórcy – Johannesa Ockeghema. Był obywatelem świata: Flamandem, który śpiewał na dworze w Mediolanie i pracował w Rzymie w kapeli papieskiej. Zyskał sławę już w swoich czasach, niegasnącą do dziś. Warto bowiem zwrócić uwagę, że współcześnie nie tylko interpretujemy jego dzieła, ale wciąż wykorzystujemy melodie oparte na ich cantus firmi.

Przekonamy się o tym także podczas Musica Divina: na zamówienie festiwalu Mariusz Kramarz pisze kompozycje bazujące na melodiach zaczerpniętych z kilku bardziej znanych utworów Josquina. Zabrzmią one podczas koncertu Anny Marii Friman i Heleny Ek – obu paniom będą powierzone głosy solowe, a harmoniczne tło doda zespół chóralny złożony z polskich artystów. Na razie powstały dwie takie kompozycje, w planach mamy jeszcze dwie. Będzie to rodzaj współczesnego kontrapunktu dla wielkiego Josquina des Prez.

W programie Musica Divina obecne są wielkie nazwiska: Monteverdi, di Lasso, Tallis, Palestrina czy w tym roku des Prez. Równie często pojawiają się jednak także akcenty lokalne, tradycyjne: Litwa, Estonia, Korsyka, muzyka staroruska czy staropolska, która z punktu widzenia Europy jako całości nie pozostaje przecież w głównym nurcie. Skąd pomysł na prezentowanie tych muzycznych – nazwijmy je umownie – peryferiów?

To bardzo istotny element programowy Musica Divina, bo właśnie on wyróżnia nas na tle innych festiwali muzyki dawnej. Bardzo doceniamy muzykę tradycyjną, często szerzej nieznaną. Posiłkujemy się przy tym kontaktami, które wokół Musica Divina narastają z edycji na edycję, i w ten sposób możemy odkrywać coraz to inne rejony tradycji, np. śpiew korsykański czy muzykę ludową Skandynawii, która jest teraz reinterpretowana i harmonizowana na śpiew chóralny.

Czy to są państwa sugestie czy proponują je sami artyści?

To zwykle inicjatywa artystów, bo często muzyka tradycyjna nie mieści się w programach innych festiwali muzyki dawnej, gdzie nurt „europocentryczny” – dzieł wpisanych w zachodnioeuropejski kanon – jest bardzo silny. Akcent jest czasem położony na barok z podkreśleniem kontekstu Włoch czy Francji, czasem na renesans na czele z Palestriną, di Lasso lub Tallisem i Byrdem, by szukać w kręgu angielskim. Ale wciąż poruszamy się w obrębie kanonu. Tymczasem definicja muzyki dawnej jest niesłychanie szeroka, trudno założyć jej sztywne granice, trudno ją zawęzić geograficznie czy nawet chronologicznie. Zbyt rzadko idziemy nieco dalej – właśnie w spektrum muzyki tradycyjnej. A przecież np. muzyka cerkiewna to tak naprawdę wschodni barok, to te same lata! Docenienie mozaiki różnych stylistyk w Europie tamtych czasów jest szalenie ciekawe, otwiera nas na różne możliwości.

Scenerią wszystkich koncertów Musica Divina są krakowskie kościoły. Czy to wynika z poszukiwania autentyczności w prezentacji muzyki?

Tak, jak najbardziej. To zasada, od której nie robimy ustępstw, a powód jest bardzo prosty: dla muzyki sakralnej ten kontekst jest najbardziej naturalny. Na szczęście Kraków ma tyle pięknych świątyń, że pomysłów starczy nam na wiele lat [śmiech].

Autentyczność w ogóle bardzo wiele dla nas znaczy, i choć trudno ją uchwycić i zdefiniować, choć wymaga od nas niezmiernej subtelności, to właśnie ona warunkuje głębokie przeżycie – artystyczne, ale dla wielu naszych słuchaczy także duchowe. Autentyczność zasadza się na różnych podstawach: i kontekst miejsca, i idiom wykonawczy, i repertuar, jego dobór czy dramaturgiczna konstrukcja… Wiele czynników musi „zagrać”, aby ją zachować i przekazać dalej.

Proszę zauważyć, że na festiwalu np. sięgamy do tej części zachodniego repertuaru barokowego która nie opiera się na popisach wokalnych – mam tu na myśli choćby arie operowe (raczej trudno byłoby znaleźć takie, które pasowałyby do kontekstu muzyki sakralnej). Chodzi nam o taki dobór programu, by skupiać się na treści, także muzycznej i emocjonalnej. Wzorem takiego myślenia w muzyce jest chorał gregoriański, który wprawdzie na przełomie średniowiecza i renesansu ustąpił miejsca polifonii, jednak jego logika w podejściu do muzyki przetrwała kolejne wieki. Naszą ambicją jako organizatorów jest zbudowanie takiego programu, aby nic nie zaburzało poczucia autentyczności.

Łukasz Serwiński – prezes Fundacji inCanto i dyrektor artystyczny festiwali Musica Divina (Kraków) i Rezonanse (Podkarpacie).

Tekst został opublikowany w kwartalniku „Kraków Culture” 2/2021.

Więcej

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<