Obraz: Jan Matejko, Twardowski wywołujący ducha Barbary przed Zygmuntem Augustem, wł. Muzeum Narodowego w Warszawie
Czy w Krakowie straszy? Owszem! W naszym mieście wiele jest miejsc i opowieści, które przyprawiają o gęsią skórkę...
Jedni w zjawy nie wierzą i nie zaprzątają sobie nimi głowy, drudzy na samo ich wspomnienie najchętniej schowaliby się pod kołdrą. Jeszcze inni uwielbiają straszne historie, słuchają ich z wypiekami na twarzy i chętnie zobaczyliby miejsca, w których podobno pojawiają się przerażające widma. Niezależnie od tego, do której grupy należycie, koniecznie poznajcie najciekawsze opowieści, które czynią z Krakowa miasto duchów!
Diabeł i dama
Raczej nikt nie chciałby dowiedzieć się, kiedy umrze. Ale poznanie tej wielkiej tajemnicy podobno jest możliwe w Pałacu Pod Krzysztofory. Bywa, że gdy wybije północ, po budynku, w którym obecnie mieści się Muzeum Krakowa, spaceruje Czarna Dama. Złowróżbna zjawa odziana w szaty koloru smoły przepowiada datę śmierci każdemu, kogo spotka. To podobno duch Anny z Branickich, wdowy po Sebastianie Lubomirskim, która zmarła w kamienicy przy Rynku Głównym, wtedy jeszcze nazywanej „Pod św. Krzysztofem”, i została pochowana w rodzinnej kaplicy w kościele oo. Dominikanów.
Groźba pojawienia się Czarnej Damy nie odstraszała poszukiwaczy diabelskiego skarbu, którego według starej legendy w piwnicach pod pałacem strzeże sam Lucyfer. Wielu śmiałków schodziło do krzysztoforskich lochów i głębokich podziemi ciągnących się pod Rynkiem Głównym i sięgających nawet pod kościół Mariacki. Pragnęli znaleźć diabła i jego bogactwa, ale ponoć udało się to tylko pewnej służącej, która pobiegła za Lucyferem zaklętym w koguta. Dziewczyna otrzymała od czarta złoto, lecz całą przygodę przypłaciła ucięciem… pięty. Mimo wyraźnego zakazu, wychodząc z piwnic, obejrzała się za siebie na progu i choć udało jej się uratować życie, zamykające się drzwi przytrzasnęły jej stopę.
Jeździec widmo
Chyba wokół żadnego krakowskiego kościoła nie krąży tak wiele zadziwiających opowieści o nadprzyrodzonych zjawiskach, jak wokół kościoła oo. Dominikanów. Poznawszy legendę Anny z Branickich, warto wiedzieć, że we wspomnianej kaplicy Lubomirskich pochowano również jej córkę Eleonorę, zmarłą w wieku szesnastu lat. Jak powiadają, jej trumna zgrzytała za każdym razem, kiedy odbywał się pogrzeb kogoś z tej książęcej rodziny, a zjawa dziewczyny wciąż pojawia się w pobliżu krypty.
Z kościołem oo. Dominikanów związana jest również postać św. Jacka, którego szczątki spoczywają tu w pięknej barokowej kaplicy. Zgodnie z podaniami przy jego grobie widywano unoszące się pochodnie oraz słyszano porykiwania. To wygnane przez niego czarty miały zbierać się i jęczeć żałośnie wokół trumny świętego po zapadnięciu zmroku.
A jakby tego było mało, podobno w bezksiężycowe noce klasztor opuszcza upiór bez głowy na dziko rżącym wierzchowcu! Jeździec widmo w czarnym kapturze przejeżdża przez Rynek Główny, ulicami Sławkowską, Długą i pędzi hen!, do zamku Pieskowa Skała. Tak za swoje liczne grzechy pokutuje skazany rozkazem królewskim na ścięcie rycerz rozbójnik Krzysztof Szafraniec, do którego należały niegdyś posiadłości w dolinie Prądnika.
Wawelskie duchy
Między ścianami Zamku Królewskiego na Wawelu także wędrują zjawy, których historia sięga nawet czasów pierwszego koronowanego władcy Polski. O północy król Bolesław Chrobry kroczy w ciężkiej zbroi po zamkowym dziedzińcu, niosąc miecz świecący jasnym, anielskim światłem. Wawelską katedrę przemierza biskup Paweł z Przemankowa, który skazany po śmierci na ziemską tułaczkę żebrze o litość, a w kaplicy św. Jana Ewangelisty ukazuje się biskup Jan Grot, który za życia skarcił samego króla Kazimierza Wielkiego! Każdy, kto zbliży się do kaplicy Konarskiego, niech strzeże się przed duchem spoczywającego tam biskupa Zawiszy z Kurozwęk – jego dusza wciąż błąka się, prosząc o łaskę. Nie sposób zapomnieć także o zjawie Barbary Radziwiłłówny, którą przywołał mistrz Twardowski. Od tamtej pory królowa spaceruje nocami po komnatach zamku, wspominając romantyczne uniesienia ze swoim ukochanym Zygmuntem Augustem.
A skoro już mowa o ostatnim męskim przedstawicielu dynastii Jagiellonów – legenda głosi, że gdy sprawował sądy w słynnej sali Poselskiej, jedna ze 194 zdobiących jej strop rzeźbionych głów (dziś jest ich już tylko 30) przemówiła i sprzeciwiła się władcy, oskarżając go o wydanie niesprawiedliwego wyroku. Zygmunt August rozpatrzył sprawę jeszcze raz, lecz rzeźbie nakazał dodać opaskę na usta, żeby więcej się nie odzywała. Ale kto wie, może kiedyś jeszcze to zrobi?
Księżniczka czy zmora?
O miano najgroźniejszego krakowskiego ducha rywalizują dwie zjawy. Pierwsza, jak podają, ukazuje się w pobliżu kościoła św. Benedykta na Krzemionkach, a nazywają ją Czarną Księżniczką. Dlaczego? Ponoć dawno temu władała tą ziemią jako królewna, zginęła zaś rażona piorunem. Mężczyzna, który ją spotka, musi dowieść męstwa i wykonać powierzone mu zadanie, a jeśli mu się to nie powiedzie, zostanie uduszony, po czym duch urwie jego głowę. Jak dotąd, nikomu się nie udało… W szranki z demoniczną księżniczką staje kobieca postać krążąca po Pałacu Wielopolskich, w którym obecnie mieści się magistrat. Czarna Dama nawiedza to miejsce i mści się na żywych, odkąd w ręce kata oddano tam tajemniczą młodą pannę. Nie wiadomo, kim była ani czym zawiniła, jednak o jej istnieniu i tragicznej śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach przypomina właśnie Czarna Dama – klątwa dawnej rezydencji margrabiów.
***
Coraz częściej wychodzimy już z domów, warto więc wybrać się na wycieczkę, by poznać Kraków od tej nieco innej, trochę strasznej strony, nawet jeśli nie wierzymy w duchy. Jeśli jednak w noc świętojańską znajdziecie się w okolicach klasztoru ss. Norbertanek na Zwierzyńcu, bacznie nasłuchujcie dziwnych jęków. To zatopiony w Wiśle dzwon wynurza się z wody i prosi o pomoc… (io)