Świecące obrazy

7 kwietnia 2020

Wydaje nam się, że dobrze znamy Kraków i jego zabytki… A może w zasięgu wzroku są rzeczy, które umykają naszej uwadze?

Podczas odnowy ołtarza mariackiego w 1867 roku natrafiono na żółty dziecięcy bucik i dzięki temu pół wieku później powstała popularna powieść o przygodach ulubionego czeladnika mistrza Stwosza, powstaniu ołtarza i średniowiecznym Krakowie. Być może obecna, trwająca od 2015 roku, konserwacja gotyckiego zabytku niektórym z nas zapisze się w pamięci w związku z innym istotnym „odkryciem”? Wszystko dzięki organizatorom wystawy Muzeum Narodowego w Krakowie Cud światła. Witraże średniowieczne w Polsce, którzy aktualną renowację monumentalnego pentaptyku postanowili wykorzystać, by „rzucić światło” na częściowo przysłonięte przez ołtarz czternastowieczne witraże w prezbiterium kościoła. W świadomości krakowian i turystów przyćmiewa je na co dzień sława wielkiego dzieła Wita Stwosza, a przecież ponad sto oryginalnych średniowiecznych kwater witrażowych w krakowskiej bazylice Najświętszej Marii Panny to największy taki zespół w Polsce, a przy tym jeden z niewielu, które przetrwały przez wieki w miejscu swojego pierwotnego przeznaczenia.

Monumentalny cykl oparty m.in. na rękopisie Biblia pauperum powstał w latach 1360-1365 na zlecenie fundatorów prezbiterium – krakowskich patrycjuszy i mieszczan, na których czele stał nestor słynnego rodu Wierzynków Mikołaj starszy. Do realizacji przedsięwzięcia zatrudniono aż dwa działające równolegle warsztaty witrażowe kierowane przez mistrzów przybyłych z Pragi i Wiednia, a tempo ich pracy budzi szacunek do dziś. Po ponad sześciu wiekach dzięki rusztowaniom wzniesionym dla konserwatorów ołtarza kilka ze 115 zachowanych w apsydzie kwater (m.in. Stworzenie aniołów, Stworzenie słońca i księżyca, Pijaństwo Noego czy Cierniem koronowanie) można było na pewien czas wymontować. Za zgodą proboszcza bazyliki, archiprezbitera ks. dr. Dariusza Rasia mariackie witraże stały się centralnym punktem otwartej w lutym w Gmachu Głównym MNK wystawy prezentującej unikatowe zabytki z polskich kościołów, klasztorów oraz muzealnych i prywatnych kolekcji. Ekspozycja oraz towarzyszący jej katalog to podsumowanie kierowanego przez kuratorkę, dr Dobrosławę Horzelę pięcioletniego projektu „Korpus witraży średniowiecznych w Polsce”.

Kombinacje odpowiednio przyciętych szkieł – pokrytych kilkoma warstwami farby i wypalanych w piecu, a następnie ujętych w stanowiące kontury rysunku ołowiane ramki – znane były w zachodniej Europie już w czasach karolińskich (IX-X wiek). Ogromny rozkwit tej dziedziny sztuki nastąpił w związku z upowszechnieniem się stylu gotyckiego w architekturze. Przestronne otwory w ścianach pnących się w górę budowli doskonale nadawały się do wypełniania coraz wspanialszymi przeszkleniami. Wielobarwne kompozycje w oknach i rozetach świątyń ożywały wraz ze wschodem słońca, by chwalić Stwórcę świata i opowiadać historię zbawienia ludzkości, a poprzez wizerunki świętych wskazywać wiernym właściwe wzorce moralne. Choć przedstawione na malowidłach skomplikowane treści teologiczne w sferze intelektualnej czytelne były głównie dla wykształconych elit, to światłem i feerią barw oddziaływały na wszystkich. Witrażownictwo stało się jedną z najważniejszych dziedzin średniowiecznego malarstwa.

Wykonanie przeznaczonego dla konkretnej budowli malarskiego przeszklenia było ogromnym artystycznym i technicznym wyzwaniem: wymagało fachowej wiedzy, precyzji oraz znajomości zagadnień związanych z architekturą. Było też bardzo kosztowne, udana realizacja w widomy sposób potwierdzała więc prestiż zleceniodawcy. Jak pracował średniowieczny witrażysta? Jakie umiejętności musiał posiadać, by tworzyć swoje „świecące obrazy”? Pracę nad zleceniem rozpoczynano w warsztacie od opracowania ogólnego projektu zwanego vidimus [łac. ‘widzieliśmy’]. Po zaakceptowaniu wstępnego planu przez zamawiającego należało pozyskać materiały do jego realizacji. Czasem surowce trzeba było sprowadzać z odległych części Europy, ale warto było się trudzić, bo ich dobór decydował o barwach witraża oraz o tym, jaka ilość światła będzie przenikać do wnętrza. Najważniejszym momentem i warunkiem powodzenia całego przedsięwzięcia było odpowiednie rozrysowanie poszczególnych kwater w skali 1:1, aby witraż idealnie pasował do okna, dla którego był przeznaczony. Było to zadanie zarezerwowane dla mistrza, który pobierał za nie wysokie wynagrodzenie. W XIV wieku projekt powstawał bezpośrednio na specjalnie zagruntowanym blacie drewnianego stołu (pamiętajmy, że pierwsza papiernia w Polsce powstała pod Krakowem dopiero w 1491 roku!). Do każdej zaplanowanej kwatery dobierano odpowiednie szkła, które następnie przycinano za pomocą rozgrzanego w piecu pręta i formowano do pożądanego kształtu przy użyciu specjalnych szczypiec. Do malowania służyły farby ze sproszkowanej miedzi lub żelaza z dodatkiem wina albo moczu, a tony uzyskiwano, nakładając cienką warstwę patyny. Malunek powstawał po stronie zwróconej do wnętrza budowli, tak by nie zniszczyły go deszcz czy mróz. Gotowe szkła układano na stole i łączono w całość odlaną z ołowiu i cyny listwą. Ostatni, wymagający użycia kosztownych rusztowań etap działań przebiegał w ścisłej współpracy z wykuwającymi okienne maswerki kamieniarzami oraz w koordynacji z innymi pracami budowlanymi. Dopiero podczas montażu okazywało się, czy na którymś etapie całego procesu nie popełniono błędu…

Nic dziwnego, że – zwłaszcza w późnym średniowieczu – twórcy witraży cieszyli się wielkim uznaniem, a ich dzieła traktowane były na równi z dokonaniami rzeźbiarzy czy malarzy. Wszyscy oni zrzeszali się we wspólnych korporacjach, a witrażystom często powierzano funkcję starszych cechu. Podobnie było w Krakowie, który w XIV wieku był jednym z najważniejszych ośrodków witrażownictwa w Polsce. Poza kościołem Mariackim wspaniałe witraże z tego okresu przetrwały także w oknach kościoła Bożego Ciała na Kazimierzu. Zachowały się również pochodzące z przełomu XIII i XIV wieku witraże z kościoła i klasztoru oo. Dominikanów, niektóre z nich jako depozyt w Muzeum Narodowym w Krakowie stanowią część stałej Galerii Rzemiosła Artystycznego.

Podziwiając gotyckie świątynie Krakowa, pamiętajmy o malowanych kolorem i światłem obrazach, które pozostawili nam średniowieczni mistrzowie! (Dorota Dziunikowska, magazyn „Karnet”)
Tekst powstał w oparciu o katalog wystawy Cud światła. Witraże średniowieczne w Polsce, red. naukowa dr Dobrosława Horzela, Muzeum Narodowe w Krakowie 2020.

Więcej

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<