Wspólne korzenie
Morze Karaibskie i Zatokę Gwinejską dzielą tysiące kilometrów, można by więc sądzić, że Kuba i Kamerun należą do dwóch różnych światów. Ten dystans skutecznie jednak skraca muzyka. Kubański pianista Alfredo Rodríguez poświęcił swojej ojczyźnie album Tocororo (potoczna nazwa pilika czerwonodziobego – ptaka-symbolu wyspiarskiego państwa). Do nagrania płyty zaprosił m.in. siostry Diaz z paryskiego duetu Ibeyi, pochodzącego z Libanu trębacza Ibrahima Maaloufa i kameruńskiego basistę Richarda Bonę. Ta ostatnia znajomość, której nawiązanie umożliwił panom legendarny amerykański producent Quincy Jones, doprowadziła do powstania m.in. utworu Raíces (korzenie) – uniwersalnej opowieści o miłości i nostalgii za rodzinnymi stronami. „Między naszymi krajami jest mnóstwo kulturalnych podobieństw, chociażby to, jak mówimy i jak tańczymy” – zauważył Rodríguez, a Bona podkreślił, że we wzajemnym zrozumieniu artystom pomogła duchowa moc muzyki. Owocna współpraca przeniosła się ze studia na trasę koncertową. 21 października zaprzyjaźnieni wirtuozi przedstawią w Muzeum Manggha projekt z pogranicza muzyki jazzowej, latynoskiej i world music. (Bartosz Suchecki, „Karnet”)