Wspólna filozofia
Jeden przekonuje, że w życiu najważniejsza jest miłość, drugi nie potrafi żyć bez muzyki. Tak się złożyło, że połączyło ich uczucie do dźwięków, któremu nie przeszkodziły ani upodobania do odmiennych stylistyk, ani blisko trzy dekady różnicy w metrykach. Przed podjęciem współpracy John Porter postawił Wojtkowi Mazolewskiemu tylko jeden warunek: „Nie będziemy grać jazzu”. Nić porozumienia znaleźli w rozległym świecie rocka – zanim Mazolewski poszedł w stronę muzyki improwizowanej, grał punk, reggae i bluesa, a na prośbę brytyjskiego kompana zgodził się wrócić do „tradycyjnej” formy piosenek. Po gościnnym występie Portera na płycie Chaos pełen idei panowie zaczęli spędzać w swoim towarzystwie więcej czasu – dyskutowali, muzykowali. „Pozwoliliśmy sobie na półtora roku zabawy. I nagle się okazało, że zrobiliśmy 40 piosenek!” – relacjonował Mazolewski. Wraz z Piotrem Rubikiem na gitarze i Michałem Wadowskim na perkusji przyjaciele zarejestrowali album Philosophia. Na tym jednak nie koniec. „Zrobiliśmy płytę, żeby zaprosić was na koncerty” – podkreśla Mazolewski. Najbliższa okazja, żeby pofilozofować, nadarzy się 16 grudnia w Kinie Kijów. (Bartosz Suchecki, „Karnet”)