Ich kariera to kręta ścieżka przebiegająca przez szczyty i doliny. Są na niej wielkie sukcesy, finansowe kłopoty, niezapomniane koncerty i nagrody.
Grupa powstała w 2008 roku, gdy akurat Islandię dotknął ogromny kryzys finansowy. W pół roku, jakby na przekór losowi, kapela znalazła się na szczytach islandzkich list przebojów. Gdy mieli lecieć w 2010 roku w światową trasę koncertową, wybuchł… wulkan Eyjafjallajökull, który sparaliżował ruch powietrzny. Chłopaki dopięli swego – trasa odbyła się. Do dzisiaj Árstíðir wystąpił w ponad 30 krajach na różnych kontynentach.
W 2012 roku Árstíðir był pierwszym islandzkim zespołem, który wygrał nagrodę Eiserner Eversteiner European Folk Music Award (w Plauen, Niemcy). Niedługo później podczas trasy koncertowej, właśnie w Niemczech, muzycy spontanicznie postanowili zaśpiewać „Heyr himna smiður” (islandzki hymn) na dworcu kolejowym Bürger Bahnhof w mieście Wuppertal. Wykonanie zarejestrował ich kumpel telefonem komórkowym i wrzucił do sieci. Video spotkało się z wielkim zainteresowaniem na całym świecie i Árstíðir znowu byli na ustach koneserów dobrej muzyki. Do dziś tamto wykonanie obejrzano ponad pięć milionów razy.
Muzyka Árstíðir jest sprzeczna z gatunkowymi granicami. Najlepiej można ją opisać jako indie folk rock z wpływami klasycznymi. Czy to na stacji kolejowej w Niemczech, w sali koncertowej w Rosji, czy w barze w Reykjavíku, muzyka tych facetów fascynuje publiczność i tworzy rodzaj intymności, która zachwyca i pochłania.
Jeden z najaktywniejszych islandzkich zespołów rusza w kolejną europejską trasę koncertową. Tym razem zahaczą o Polskę. Grupa ma na koncie pięć albumów. W Polsce będzie promować nowy krążek – „Nivalis”.
