Ostatnie trzy lata podróżowałem po Ameryce Południowej, na początku miałem trochę oszczędności, ale zdawałem sobie sprawę, że nie wystarczy mi to na długi czas. Przed wyjazdem z Polski znalazłem pracę jako wolontariusz przez stronę internetową. Polegało to na tym, że pracowałem przez pięć dni w tygodniu po pięć godzin, a w zamian oferowali jedzenie i spanie. Pomyślałem, że w taki sposób mógłbym podróżować po całej Ameryce Południowej, jednak los miał inne plany wobec mnie.
Moim celem było podróżowanie, a nie pracowanie. Chciałem być niezależny i sam decydować o tym, czy chcę pracować czy nie. W Ameryce Południowej wielu podróżników żyje z dnia na dzień pracując, jako artyści uliczni. Jedni grają na instrumentach, drudzy żonglują na ulicy, a jeszcze inni pracują z rękodziełem. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak można, aż do momentu, kiedy spróbowałem i okazało się, że to nie jest takie trudne. W trakcie mojej podróży nauczyłem się wielu rzeczy: robiłem bańki mydlane, grałem na gitarze, sprzedawałem rękodzieło itp. Był to wspaniały czas gdzie czułem się całkowicie wolny i oderwany od systemu.
Sposobów na pracę jest wiele, chciałbym się podzielić nimi. Zapraszam do podróży gdzie opowiem o swoich doświadczeniach ucząc kilku praktycznych rzeczy.
Michał Szczęśniak