Ćwiartka i... basta?
Miałem niespełna 16 lat, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ich na żywo. W telewizji Kurt Cobain wciąż snuł plany na przyszłość, a do szkoły chodziło się w kratkę (zazwyczaj czarno-czerwoną). Był czerwcowy wieczór, gdy z licealną paczką wybrałem się na rockowy koncert Festiwalu Opole 1993. O „biforce” nie będę wspominał, bo takie pojęcie wtedy nie istniało. Nie pamiętam już, czy to w trakcie ich występu połamaliśmy ławkę w amfiteatrze, ale z całą pewnością Hey rozgrzał wtedy publiczność do czerwoności. Za sprawą debiutanckiej płyty Fire, z mnóstwem odniesień do modnego wówczas grunge’u, szczecińska grupa miała właśnie swoje pięć minut. Album, na którym znalazły się takie hity jak Zazdrość, Teksański czy Moja i twoja nadzieja, rozszedł się w setkach tysięcy egzemplarzy, choć w czasach szalejącego piractwa trudno o wymierne szacunki... Szacunek tak czy owak.
Przez 25 lat wydali 18 płyt i zagrali niezliczoną ilość koncertów. Teraz mówią sobie: dość. Trasą Fayrant Tour Kasia Nosowska i spółka żegnają się z publicznością. Wprawdzie mówią tylko o zawieszeniu działalności, ale koncert 6 grudnia w Tauron Arenie Kraków może być ostatnią okazją, by zobaczyć Hey na żywo. Do jubileuszowej załogi – po wielu latach nieobecności – dołącza założyciel zespołu Piotr Banach. W Krakowie urodzinową imprezę uczczą ponadto Natalia i Paulina Przybysz oraz O.S.T.R. (Artur Jackowski, magazyn "Karnet")