„- Dokąd jedziecie? – pyta nas sympatyczny rosyjski kierowca, który właśnie zabrał nas na stopa.
- Do Tuwy, spędzimy tam jakieś dwa tygodnie.
Mężczyzna spojrzał na nas zaniepokojony.
- Do Tuwy? Tam naród dziki! Tam trzeba uważać. Ostatnio pojechał tam jakiś chłopak z plecakiem, jak wy, i poderżnęli mu gardło. Znaleźli go potem w lesie.
O rety, myślę. Teraz to zaczyna się robić ciekawie.”
Czy na Syberii faktycznie podrzynają gardła? Jak złapać stopa na stepie? Jak rozpalić ognisko z mokrych zapałek? Jak przeżyć imprezę w jurcie? I ile mleka dają krowy w Mongolii?
Zapraszam Was w podróż przez Tuwę i Mongolię – krainy dumnych potomków Czyngis-chana, gdzie do dziś rozlewa się mleko i wódkę na cztery strony świata, aby podzielić się z duchami. Przejedziemy przez kawałek Syberii i weźmiemy udział w wykopaliskach archeologicznych. Spotkamy rdzennych mieszkańców, którzy pokażą nam, na czym polega moc szamanów. Potem wjedziemy na mongolski step i podążymy północną drogą, odsuniętą od cywilizacji, gdzie przejazd samochodu stanowi wydarzenie. Schronimy się przed burzą w jurtach koczowników, będziemy z nimi dzielić herbatę i baraninę, przejedziemy zepsutą cysterną przez step ucząc się mongolskiego. Na końcu zobaczymy świątynie na pustyni i porównamy to wszystko z wielką i szumną stolicą.
Ruszamy na wschód, tam, gdzie nie ma dróg, tylko kierunek.
Monika „Radzi” Radzikowska
archeolodzywpodrozy.blogspot.com