Prelekcja Władysława Urbańczyka.
Kolumbia to kraj powszechnie, a zarazem dość niesłusznie uznawany za jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie, państwo utożsamiane z narkobiznesem, postrzegane jako ojczyzna Pabla Escobara, dziś niemal legendarnego już księcia ciemności. Nieraz, i to w krzywdzący sposób, powszechny stereotyp nakazuje nam wrzucić ją do worka tzw. trzeciego świata.
Tymczasem, choć pogrążona w trwającym ponad 52 lata bratobójczym konflikcie zbrojnym, jest to ukochana ojczyzna niezliczonej ilości plemion indiańskich, z niemałą domieszką kultury afroamerykańskiej.
To kipiące życiem królestwo kolibrów, orchidei i owoców, gdzie tryskające zielenią pasma górskie spotykają się ze złocisto-akwamarynowymi falami Karaibskiego morza. To z Kolumbii pochodzą takie sławy jak Botero i Marquez. Realizm magiczny nie jest tam uważany za zabieg literacki, a raczej za prozę życia, i choć czas płynie w Kolumbii tak samo jak i w Polsce, to nikt w najmniejszym nawet stopniu nie zwraca na to uwagi. Kto był tam choć raz, z pewnością do końca życia będzie skrycie marzył, by czym prędzej wrócić.